Niedaleko Rauna jest już Rovaniemi, którego grzechem byłoby nie zobaczyć będąc w okolicy. Trzeba przyznać, że Wioska Świętego Mikołaja położona kilka kilometrów od miasta i cały przemysł z nią związany to świetnie zorganizowany biznes, ale biznes całkiem sympatyczny i to nie tylko dla dzieci. Daliśmy sie nawet wciągnąć w tą całą zabawę i naciągnąć 25 EUR za zdjęcie z Mikołajem :) W końcu nie trzeba być dzieckiem, żeby w niego wierzyć :) Sporo czasu spędziliśmy w wiosce na zwiedzaniu, pisaniu kartek do znajomych i rodziny, a następnie wrócili do Rovaniemi w celu zwiedzenia centrum polarnego Arktikum. Ciężko nazwać ten obiekt muzeum, ale rozpatrując go w tych kategoriach, to prezentowane w nim wystawy są na prawdę świetnie zrobione, z dużą ilością elementów multimedialnych i interaktywnych. Całe 3 godziny minęły nie wiadomo kiedy na poznawaniu szczegółów życia Arktyki i panujących tutaj warunków, a także historii i przyszłości tej części kuli ziemskiej. Na nocleg udaliśmy się w stronę Muonio i z braku innych możliwości trafili na camping, w którym akurat nie było (pewnie z powodu jakiejś awarii) ciepłej wody. Inną kwestią jest, że był to camping położony przy hotelu i pewnie jest on przez właścicieli traktowany trochę po macoszemu. Standardem znacznie odbiegał on od dotychczasowych i trochę nadszarpnął naszą wizję Finlandii jako kraju idealnego dla turysty.