Trzygodzinna przeprawa promem odbyła się bez najmniejszych problemów i minęła nam bardzo szybko. Każdy znajdzie tu coś dla siebie i nawet w długiej 20-godzinnej podróży (np. bezpośrednio do Norwegii) nikt nie powinien się w takim miejscu specjalnie nudzić. Najbardziej rzucają się w oczy ustawione na każdym kroku automaty do tzw. gier o niskich wygranych. Wjeżdżając na prom widzieliśmy ostatnią polską rejestrację, a od zjazdu z niego nie udało się nam już ani razu słyszeć języka polskiego. Ciekaw jestem czy na północy spotkamy jeszcze jakichś polaków. Helsinki są stosunkowo młodym miastem i zupełnie innym od zwiedzanych przez nas do tej pory. Przede wszystkim nie ma klasycznej starówki a najstarsze budowle pochodzą z połowy XVI wieku, kiedy miasto zostało założone. Mając kilka godzin na zwiedzanie mogliśmy podziwiać jeden wielki port zajmujący praktycznie całą linię brzegową Helsinek i chyba wszelkie możliwe środki transportu wodnego zgromadzone w jednym miejscu. Największe wrażenie na turystach w tym na mnie robi chyba plac senacki, na którym stoi pomnik cara Aleksandra II i górująca nad nim i nad całym centrum miasta monumentalna katedra helsińska z pierwszej połowy XIX w. Bardzo chcieliśmy wybrać się również na małą wysepkę, na której znajduje się najlepiej zachowany zamek z połowy XVIII w. wybudowany przez Szwedów. Niestety przez czynniki od nas niezależne było to niemożliwe, ale mam nadzieję, że uda się to nam w drodze powrotnej przed przeprawą do Tallina. Dzisiejszy wieczór spędzamy w ostatnim zaplanowanym hostelu na naszej, przygotowując się do dalszej drogi, gdzie wszystko może się wydarzyć. Od jutra nie ma zaplanowanych noclegów, luksusów w postaci codziennego prysznica i obiadków w restauracjach. Są za to namioty i bliskie obcowanie z naturą. Oby pogoda była dla nas tak jak do tej pory łaskawa. Od 3 dni mamy praktycznie bezchmurne niebo nad głowami i zanosi się, że będzie tak do samej Norwegii, na co ogromnie liczymy. Zobaczymy czy nadal będzie możliwość pisania prawie bezpośrednich relacji.