Nie bez małych problemów (czyt. błąd GPS, korki) dotarliśmy wreszcie do Wilna i hostelu na pierwszy nocleg. Jak dotąd mieliśmy tylko okazję rzucić okiem z samochodu na zapierającą dech w piersiach panoramę starego miasta, któremu przyjrzymy się bliżej jutro rano. Niestety z powodu nadmiaru emocji nie mogliśmy się wybrać wszyscy na wieczorny spacer do cmentarza na Rossie, ale nic straconego - zdjęcia z niego prawdopodobnie i tak się tu wkrótce pojawią. To co mnie pozytywnie do tej pory zaskoczyło to stosunkowa łatwość w dogadaniu się tubylczą ludnością po angielsku. Nawet starszy Pan napotkany podczas lokalizowania naszego hostelu był w stanie się z nami w tym języku dogadać.