Po całych 7 godzinach snu, co było szczytem luksusu w porównaniu z 4 godzinami poprzedniej nocy, zapakowaliśmy wszystkie bagaże w autko i wyruszyli pieszo obejrzeć wileńską starówkę. Obowiązkowe punkty takiego spaceru to oczywiście Ostra Brama, Dom Adama Mickiewicza, Katedra na głównym placu starego miasta i trochę innych zabytków, których nie sposób wymienić bez planu, którego nie mam pod ręka. Bardzo pozytywne wrażenie robi stan wszystkich ważniejszych zabytków jak i całego miasta. Początkowo myśleliśmy, że jest tylko jedno miejsce gdzie zgodnie z tradycją zakochane pary przypinają do barierek kłódki, często ze specjalnie wygrawerowanymi swoimi imionami, na znak trwałości swojej miłości albo żeby spowodować odzwajemnienie uczucia u drugiej osoby. Szybko jednak zorientowaliśmy się, że na starym mieście każdy mostek czy inna zwykła barierka upstrzona jest nierzadko setkami różnorodnych kłódek i kłódeczek. Pomimo, że pogoda znów się popsuła i momentami kropił deszczyk to nie zepsuło to specjalnie zwiedzania i nie przeszkodziło poczuć specyficznego klimatu ciasnych wileńskich uliczek, chociaż z pewnością nie da się poznać dobrze miasta i wszystkich jego atrakcji w 2 godziny jakie zajął nam ten spacer.