Z rana wyruszyliśmy w stronę Kuopio. Co prawda pogoda tego dnia miała być lepsza, ale przynajmniej przestało padać i zwiedzanie było o wiele przyjemniejsze. Około 2 godzin spędziliśmy przechadzając się po mieście oglądając zabytki, tzn. kościoły, ratusz i zatokę nad jeziorem. Następnie przyszedł czas na główną atrakcję czyli ośrodek sportowy położony na obrzeżach miasta w Puijo. W ośrodku znajduje się też wieża, na której szczyt można swobodnie wyjechać windą i podziwiać panoramę całego pojezierza z wysokości 224 m nad poziomem jeziora Kallavesi (306 m. n.p.m.). Chcąc zobaczyć wszystkie skocznie w całej okazałości trzeba było zejść po dosyć stromych schodkach kilkadziesiąt metrów, a potem niestety wrócić na górę :] Nieraz widzieliśmy podczas konkursów skoków jak Adaś mozolnie, powoli "wtuptywał" się tymi schodami na górę żeby oddać skok. Na prawdę podziwiam, że po czymś takim zdołał jeszcze oddać dobry skok. Ponieważ było jeszcze dosyć wcześnie postanowiliśmy zmienić nieco plany i zahaczyć o całkiem ładne miasteczko Mikkeli z jego katedrą i ładnym portem. W dalszej drodze w kierunku Lahti znaleźliśmy duży camping położony przy hotelu - Mantymotelli. Z wcześniejszego doświadczenia z tego typu campingiem nie spodziewaliśmy się niczego nadzwyczajnego, ale wielkiego wyboru w okolicy nie było. Camping okazał się całkiem przyzwoity z dużą automatyczną sauną, którą trzeba było sobie samemu uruchomić, jednak nie posiadała ona takiego klimatu jak mała drewniana sauna z tradycyjnym piecykiem w środku :)